wtorek, 10 września 2013

Pierwsze spotkanie z oceanem :-)

I przechodzimy do kolejnego postu :-) Teraz nadszedł czas na trzecią narratorkę, która zabierze Was w niezapomnianą lekturę „Nad oceanem” wydaną w Costa Nova.

Zanim dostałyśmy się na plażę, musiałyśmy około 1,5 h czekać na autobus. Czas ten szybko i przyjemnie nam minął. Słonko cudownie świeciło, a my w tym czasie robiłyśmy ciekawe zdjęcia. Miałyśmy także przyjemność porozmawiać z sympatycznymi Paniami, które nie mogły nam uwierzyć, że jesteśmy Polkami. Nad ocean jechałyśmy około 30 minut.




Już podczas zbliżania się na  plażę czułyśmy silny, ale bardzo przyjemny wiatr, chłodzący nasze rozgrzane ciało. Wiatr wpływał dobrze nie tylko na nasze ciało, ale także na włosy . Moja grzywka wyglądała tak, jakbym wyszła z zalony fryzjerskiego z oryginalnym irokezem.
Widok tego olbrzymiego oceanu zaparł nam dech w piersiach!! Woda była czyściuteńka, natomiast fale…  mnie osobiście przypominały delikatną, śnieżną pianę. Moment zatapiania nóg w oceanie był niesamowity. Fale były tak mocne, a jednocześnie czułyśmy ich miękkość na swoich stopach.


 
Zwróciłyśmy także uwagę na tutejszy piasek, który był twardszy niż piasek bałtycki. Miał znacznie grubsze ziarenka. Woda była zimna, jednak przy tak dużych emocjach jakie nam towarzyszyły w tym czasie, wcale nie odczułyśmy tego, chlapiąc się w niej. Jestem przekonana, że każdy z Was stojąc przed takim oceanem czułby to samo co my, a więc szczęście, zachwyt i dreszcze na ciele! Niesamowity widok naprawdę! Po przywitaniu się z Atlantykiem, nie było nic innego jak plażink i smażink!   


 
 Po powrocie do Aveiro marzyłyśmy tylko o tym, by nakarmić nasze wygłodniałe brzuchy. Zaserwowałyśmy sobie wspólnie przygotowany obiad: rureczki z makaronem polane gorącym sosem pomidorowo-serowym, z dodatkiem smażonej kiełbaski i prażonej, portugalskiej cebulki. Danie podane było w wykwintnych, portugalskich talerzach. Dodam tylko, że podczas naszego gotowania Kasia tak bardzo się zaangażowała , że aż palec z wrażenia skaleczyła (albo raczej z głodu). No cóż, mówiąc krótko, na taki obiad nie jeden Portugalczyk by się skusił.      
Ten dzień był naprawdę niesamowity, jednak tyle wrażeń i pięknych doznań, to dopiero początek . Zapraszamy do lektury kolejnych naszych postów.

S. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz