niedziela, 15 września 2013

Pierwsze portugalskie gotowanie

Od jutra zaczynamy zajęcia. Postanowiłyśmy umilić sobie ostatnią wakacyjną niedzielę pichcąc wspólnie w naszej sporej kuchni. Jagoda wymyśliła, że nie będzie to jednak kolejny schabowy w naszym życiu, a prawdziwe portugalskie danie! Jak nam to wyszło? Zapraszam dalej.

Nie wiem czy wiecie, ale najpopularniejszą rybą, wręcz wizytówką Portugalii, jest bacalhau, czyli dorsz. Ja nie jestem fanką ryb. Rozróżniam jedynie filety i nie filety, a tak na poważnie to jadam raz w roku karpia. Dorsza jednak uwielbiam i kojarzy mi się z wakacjami nad Bałtykiem. Tutaj najczęściej jada się go w formie suszonych, solonych płatów. Jagoda znalazła przepis na bardzo popularne portugalskie danie - bacalhau à brás. Zanim przystąpiłyśmy do jego zrobienia dzień wcześniej musiałyśmy go zamoczyć, aby po pierwsze zmiękł, a po drugie, aby nie był taki słony.

Suszone, solone kawałki dorsza (bacalhau)
Warto wymienić kilka razy wodę - im częściej będziemy ją zmieniać, tym mniej słone będzie nasze danie, do którego nie używamy już żadnej soli.
Jagoda zarządzała nami jak prawdziwy szef kuchni, jednak pomagała swoim kuchcikom w przygotowaniu całego dania. Podzieliłyśmy się obowiązkami - ja kroiłam cebulę i czosnek, Jagoda targała na mniejsze kawałki dorsza, a Sandra obierała ziemniaki.

Dorsza dzielimy na małe kawałki

Cebulę siekamy w kosteczkę tak samo czosnek
Obrane ziemniaki kroimy na malutkie fryteczki
Kiedy składniki były już gotowe pozostało wrzucić wszystko na patelnię. W oryginalnym przepisie wszystko smaży się na tym samym oleju co bacalhau i danie powinno być robione w garnku. Nie miałyśmy tak dużego garnka, ani tak dużej patelni, dlatego smażyłyśmy nasze danie na dwóch patelniach, aby ostatecznie wszystko połączyć.

Ziemniaki smażyłyśmy na głębszym oleju, a rybę, czosnek i cebulę w standardowej ilości
Kiedy wszystko było już prawie gotowe, pozostało dodać ostatni składnik - dwa rozbełtane jajka, które połączą w całość nasze danie.


Po połączeniu części rybnej z ziemniakami i polaniu całości jajkiem pozostało tylko ozdobić bacalhau à brás oliwkami.

Gotowe danie
Powiedziałyśmy sobie po portugalsku bon apetit i cieszyłyśmy się wspólnym obiadem. Danie było pyszne i tak sycące, że zrobiłyśmy sobie po nim długą sieste. 
To dopiero początek naszej portugalskiej przygody, również z kuchnią. Trzymajcie za nas jutro kciuki, mamy małą tremę przed pierwszymi zajęciami!

K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz