czwartek, 12 września 2013

Mieszkańcy Końca Świata

Właśnie minął tydzień od naszego wylotu z Warszawy. Ten post będzie dotyczył pierwszych, najświeższych spostrzeżeń dotyczących Portugalii, a ponieważ największe wrażenie zrobili na nas Portugalczycy, to im poświęcam go w całości.

Pierwszy kontakt z Portugalczykami - Panowie przy kasach z biletami na metro, których jedynym zajęciem było doradzanie zakupu odpowiednich biletów, byli niesamowicie wyrozumiali i tłumaczyli nam kilka razy jak działają automaty, a w końcu sami wybrali dla nas odpowiednie bilety.

Przy zakupie biletów na pociąg - brak najmniejszych kłopotów w dogadaniu się po angielsku.

O naszych przygodach z mieszkaniem i życzliwością, jaką się spotkałyśmy w ich trakcie pisałyśmy już w innych postach - Pierwsze dni i Hejooo!! Olaaa!!

Kiedy poszukujemy różnych miejsc w mieście czy na uczelni, wszyscy starają się nam pomóc. Przed trzydziestką WSZYSCY znają angielski, ale ze starszymi osobami też często da się dogadać. Jeśli przechodzień sam nie wie lub nie jest pewny, gdzie znajduje się poszukiwany przez nas punkt, szuka innych osób, które mogłyby nam pomóc. Na przykład ostatnio dwie panie specjalnie weszły do pobliskiego hotelu, żeby zapytać się o drogę w naszym imieniu.

Jednak to, co dzieje się na przejściach dla pieszych jest wprost niewiarygodne!!! W Polsce możemy tylko pomarzyć o uprzejmości, z jaką kierowcy traktują tutaj pieszych! Wystarczy tylko zbliżyć się do pasów, a kierowcy już się zatrzymują. Kilka razy zdarzyło się, że nie byłyśmy pewne czy chcemy przejść w danym miejscu, więc przystawałyśmy, aby się zastanowić. Kierowcy momentalnie się zatrzymywali i nie chcąc zachować się nieuprzejmie, przechodziłyśmy przez drogę mimo wszystko. Pierwszy raz auto przejechało przed nami na pasach po jakiś 4 dniach pobytu. Nie doszło do żadnej niebezpiecznej sytuacji, było po prostu jak w Polsce. Zauważyłam spojrzenie tego kierowcy. Wyrażało przerażenie i ogromną skruchę z powodu tego, że się nie zatrzymał. Byłam w szoku. Po prostu stałyśmy na chodniku przed pasami. Nie jesteśmy co prawda pewne, czy takiego zachowania nie określa portugalskie prawo, mimo to zrobiło to na nas ogromne wrażenie.

Samochody, widząc chętnych do przejścia, zaczynają hamować w sporej odległości od pasów.

Kolejna rzecz, która zdecydowanie odróżnia mieszkańców znad Wisły, od tych znad Douro, to dbałość o przepisy. Tu z pewnością nie funkcjonuje pojęcie "załatwić coś". Wynająć mieszkanie można tylko legalnie, po wyrobieniu czegoś jak NIP. Bez niego nie można także zdobyć internetu. Nie można mieć rachunków na swoje nazwisko. Poza tym w całej Portugalii obowiązuje limit 15GB ściąganych plików miesięcznie. Po przekroczeniu tego limitu, obowiązują sankcje prawne. Zgodnie stwierdziłyśmy, że próba wprowadzenia takiego prawa w Polsce spotkałaby się przynajmniej z takim oporem jak ACTA.

To na pewno nie wszystkie różnice w mentalności Polaków i Portugalczyków, jednak te zrobiły na nas największe wrażenie w pierwszym tygodniu. O następnych będziemy donosić ;) A w kolejnym poście zapraszamy do zwiedzania Aveiro, naszego miasta!

J.

7 komentarzy:

  1. O rany to totalne przeciwieństwo Azji! :D Przejście czteropasmowej drogi szybkiego ruchu? No problem! It's okeeeey! Trzeba uwierzyć w "power of the hand" :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To nic dziwnego, że cały ruch się wstrzymuje, kiedy na ulicy pojawiają się takie zjawiskowe Słowianki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe spostrzeżenia. Z zatrzymywaniem się samochodów przed pasami spotkałam się już w innych europejskich krajach, ale limit 15 GB? Jak żyć? :)

    Powodzenia dziewczęta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie Ania! Całe szczęście przed wyjazdem zdążyłam choć trochę zapełnić moją wypożyczalnię;D

      pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Mnie osobiście bardzo irytują tacy uprzejmi kierowcy, strach podejść do przejścia...

    OdpowiedzUsuń