Oficjalnie zajęcia
zaczęły się 11 września. Nieoficjalnie, cóż…nadal nie miałyśmy jeszcze jednego
przedmiotu. Jednak już teraz mogę wam napisać o naszych pierwszych wrażeniach z
Universidade de Aveiro.
Najpierw o różnicach.
Czyli czym ten uniwersytet różni się od Uniwersytetu Śląskiego? Przede
wszystkim tym, że tutaj wszystkie wydziały są położone razem, na jednym, dużym
kampusie. W związku z tym na co dzień widujemy duuużo studentów.
Jagoda kazała mi dodać,
że biblioteka jest pełna przystojnych Portugalczyków, czego oczywiście nie
można powiedzieć o naszej małej bibliotece w Cieszynie – co gorsza nie można
powiedzieć, że u nas w bibliotece w ogóle można spotkać kogokolwiek płci
męskiej, a żeby to jeszcze Portugalczykiem było…
Od tej strony wkraczamy na kampus |
Jakie są podobieństwa?
Zdecydowanie nasz wydział wygląda równie słabo jak ten w Polsce. Nasz budynek w
Cieszynie, chociaż z zewnątrz zacnie się prezentuje to w środku wieje biedą.
Kiedy stojąc na placu głównym Universidade de Aveiro zobaczyłam ten oto budynek
wiedziałam, że to będzie nasz wydział.
Wydział Edukacji |
Nie jest tutaj tak
zielono jak na naszym cieszyńskim kampusie, jednak nie jest też to betonowa
pustynia. Podobieństwo widać w tym, że również w Aveiro widoczne są dzieła
sztuki wpisane w przestrzeń uniwersytetu.
To co najbardziej
podoba mi się na naszym kampusie to zdecydowanie nasza stołówka! Jest wielka, a
serwowane tam jedzenie jest smaczne, tanie i co ważne jest go bardzo dużo.
Koszt obiadu to 2,45
euro. Oczywiście zanim pójdziemy na stołówkę, musimy kupić numerek (o
szaleństwie numerkowym w Portugalii, będziemy pisać w osobnym poście, bo
zdecydowanie ten fenomen na to zasługuje!). W tej cenie dostajemy zupę – muszę powiedzieć,
że nie lubię zup, ale te portugalskie zupy-kremy bardzo mi smakują. Do zupy wybieramy danie główne
(zazwyczaj jest wybór spośród dwóch dań, można również za dopłatą wybrać danie
nr 3). Myślicie pewnie, że to koniec? Jednak nie! Do obiadu możemy dobrać
owoce, dostajemy oczywiście nieograniczony dostęp do wody oraz do „baru
sałatkowego” gdzie przebierać możemy w warzywach i sałatkach. Tak, tak to
wszystko za 2,45 euro! Dlatego właśnie kilka razy w tygodniu stołujemy się tam
i wychodzimy najedzone oraz szczęśliwe.
Jako „erasmusowcy” co
pewien czas ESN organizuje nam Help Desk – dzień w którym możemy przyjść i
zapytać o wszystko, zarówno o rzeczy związane ze studiami, uczelnią jak i
Aveiro oraz imprezami organizowanymi specjalnie dla nas. To właśnie od ESNu
dostałyśmy mapę kampusu, portugalski sim na kartę i ulotki informacyjne.
Na koniec pora
wspomnieć co nieco o naszym planu zajęć, który wygląda tak:
Nazwy przedmiotów napisane skrótowo. OT oznacza konsultacje na które nie musimy chodzić - coś jak dyżury wykładowców. |
Główna różnica polega
na tym, że tutaj jeden przedmiot trwa kilka godzin, nie tak jak w Polsce 45
minut lub 1,5 godziny. W związku z tym jeden przedmiot, ma też więcej punktów
ECTS. My wybrałyśmy 5 przedmiotów, które razem dają nam 30 punktów ECTS. Jagoda
dodatkowo, poza Learning Agrement, chodzi na kurs portugalskiego dla
obcokrajowców (darmowy dla Erasmusów), który ma we wtorki i czwartki po 2
godziny. Póki co nie miałyśmy jeszcze dydaktyki ekspresji, gdyż wykładowca
przebywał w Brazylii, ale mamy nadzieję, że jutro zajęcia się odbędą. Na planie
nie są uwzględnione wszystkie przedmioty i godziny. Nie chodzimy bowiem na
socjologię kultury w poniedziałek – na zaliczenie praca grupowa 20-30 stron po
angielsku na wybrany (z listy) temat. Nie chodzimy również na psychologię
edukacji w środę, ponieważ to o czym będą się uczyć znamy z zajęć psychologii w
Polsce. W piątki będziemy za to chodzić na obserwacje do szkół, co wydaje nam
się ciekawe. Nasze obserwacje będą stanowiły 50% zaliczenia, a drugie 50% to
egzamin. Egzaminem kończy się również historia Portugalii, jednak będzie to
przygotowany specjalnie dla nas test i co ważne wcześniej otrzymamy
przygotowaną, skróconą wersję historii Portugalii od wykładowcy. Póki co naszym
ulubionym przedmiotem jest Kreatywność , którą prowadzi dwójka wykładowców.
Jest to przedmiot na którym rozwijamy swoją kreatywność, a także uczymy się jak
tworzyć gry. Naszym zadaniem zaliczeniowym będzie stworzenie w grupie gry w
wybranej przez nas lokalizacji w Aveiro.
Na zakończenie napiszę
jeszcze małe podsumowanie. Tak – mamy zajęcia po portugalsku. Nie – nie znamy
portugalskiego, ale albo wykładowcy, albo jeden ze studentów robi za tłumacza.
Tak – chodzimy na zajęcia z innymi Erasmusami, ale jest ich stosunkowo
niewiele. Tak - ten wyjazd to połączenie studiów, kursu angielskiego, kolonii,
wycieczek krajoznawczych i przede wszystkim wielka przygoda.
Zachęcam was do
obejrzenia filmiku promocyjnego Uniwersytetu w Aveiro – wystarczy kliknąć
tutaj.
To nie koniec relacji
uniwersyteckich. W następnym poście przedstawimy wam tutejszy zwyczaj kocenia!
K.
Zajęcia po portugalsku! To jest dopiero wyzwanie. Już miałam o to pytać w jakim języku macie zajęcia... Czekam na kolejne relacje!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)