Zanim dostałyśmy się na plażę, musiałyśmy około 1,5 h czekać na autobus. Czas ten szybko i przyjemnie nam minął. Słonko cudownie świeciło, a my w tym czasie robiłyśmy ciekawe zdjęcia. Miałyśmy także przyjemność porozmawiać z sympatycznymi Paniami, które nie mogły nam uwierzyć, że jesteśmy Polkami. Nad ocean jechałyśmy około 30 minut.
Widok tego olbrzymiego oceanu zaparł nam dech w piersiach!! Woda była czyściuteńka, natomiast fale… mnie osobiście przypominały delikatną, śnieżną pianę. Moment zatapiania nóg w oceanie był niesamowity. Fale były tak mocne, a jednocześnie czułyśmy ich miękkość na swoich stopach.
Po powrocie
do Aveiro marzyłyśmy tylko o tym, by nakarmić nasze wygłodniałe brzuchy.
Zaserwowałyśmy sobie wspólnie przygotowany obiad: rureczki z makaronem polane
gorącym sosem pomidorowo-serowym, z dodatkiem smażonej kiełbaski i prażonej,
portugalskiej cebulki. Danie podane było w wykwintnych, portugalskich talerzach.
Dodam tylko, że podczas naszego gotowania Kasia tak bardzo się zaangażowała ,
że aż palec z wrażenia skaleczyła (albo raczej z głodu). No cóż, mówiąc krótko,
na taki obiad nie jeden Portugalczyk by się skusił.
Ten
dzień był naprawdę niesamowity, jednak tyle wrażeń i pięknych doznań, to
dopiero początek . Zapraszamy do lektury kolejnych naszych postów.S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz