poniedziałek, 4 listopada 2013

Wspomnień czar: "Sagres"

Nie wiemy jak to się stało, ale kompletnie umknęło nam Sagres i nie mam tutaj na myśli portugalskiego piwa, a miejscowość leżącą na wybrzeżu Algarve. Już biorę się do pracy i opisuje wam jak podobała nam się ta "piwna" miejscowość.

"Piwna w cudzysłowie", bo tak naprawdę do najbardziej popularne piwo w Portugalii produkowane jest w miejscowości położonej niedaleko Lizbony, a my wybraliśmy się do Sagres w zupełnie innym celu niż piwne podróże.


Mój brat, Iwonka, Sandra, Jagoda i ja udaliśmy się w kilkugodzinną podróż, aby z Aveiro znaleźć się w południowej części Portugalii. Wybrzeże Algarve ze stolicą w Faro to najbardziej turystyczne miejsce Portugalii. Jest też tam cieplej niż w Aveiro o kilka stopni - spokojnie więc można wybrać się na plażowanie nawet pod koniec października! Aktualnie marzy mi się aby w przyszłym roku wybrać się na dogrzanie w tym okresie właśnie do Algarve:)


Samo Sagres to niewielka miejscowość, nastawiona na turystów. Plaża, pełno ośrodków oferujących nocleg, liczne bary, restauracje itp. Można również zwiedzić twierdzę, która byłą pierwszą szkołą morską. Założył ją Henryk Żeglarz o którym już niedługo będziemy mówić na zajęciach z historii Portugalii.


My przyjechaliśmy tam jednak nie w celu plażowania - bo to możemy uczynić również w Aveiro, choć trzeba przyznać, że tamtejsze plaże zachwycają - ale aby podziwiać klify. Naszym celem był bowiem Cabo de São Vicente czyli Przylądek Świętego Wincentego - najbardziej wysunięty na południowy-zachód fragment Europy. Tym samym słowianki dotarły na koniec świata...





Na przylądku znajduje się najmocniejsza w całej Europie latarnia morska, której zasięg to 95 km. Przylądek to jednak niebezpieczne miejsce o czym ostrzegają nieliczne tablice. Jest to miejsce, gdzie wiatr jest czasem tak silny, że nieostrożnych turystów zrzuca z 80 metrowego klifu wprost do oceanu.
Spędziliśmy noc w hotelu, który w sezonie pewnie zdziera z turystów, a my zapłaciliśmy kwotę jak za nocleg w hostelu. Zjedliśmy przepyszną kolację w miejscu z widokiem na zatokę pełną żaglówek. Przede wszystkim jednak świetnie się bawiliśmy i myślami byliśmy już coraz bliżej Lizbony, o której w kolejnym poście napisze Jagoda.

K.

P.S.
Informacja z ostatniej chwili od Jagody:
"dostałam paczkę!!!! <3 <3 <3 MAMY MIĘSO!!!!! <3 <3 <3 :D :D :D"
Chcemy bardzo podziękować Mamie Jagody, która wsparła pracę naszych mózgów! DZIĘKUJEMY!:)

2 komentarze: