poniedziałek, 11 listopada 2013

Owoczosz Morzosz



Podczas erasmusowego pobytu w Aveiro wszystkich zagranicznych studentów wspiera ESN – czyli Erasmus Student Network. Spotkania, wycieczki, imprezy, a także warsztaty oraz help desk (czyli cotygodniowy dyżur kogoś z ESNu kto odpowie na wszystkie pytania) tym właśnie zajmuje się ESN. Dzisiaj opiszę wam czym zaskoczyły nas warsztaty z tworzenia Ovos Moles (czyt. owosz molesz – nie owoczosz morzosz;D).





Zacznę jednak od tego czym jest Ovos Moles, bo nawet Ci, którzy odwiedzili Portugalię mogą nie wiedzieć, gdyż przysmak ten produkowany jest tylko w Aveiro. Ovos Moles czyli po portugalsku „miękkie jajko” to coś w rodzaju kogla-mogla zamkniętego w opłatku. 






Na warsztatach dowiedziałyśmy się, że zrobienie samej masy nie jest zbyt skomplikowane – o czym niestety same nie mogłyśmy się przekonać, o czym za chwilę – same żółtka miesza się z cukrem rozpuszczonym w wodzie i podgrzewa przez dłuższy czas, cały czas mieszając, aby masa nie ścięła się. Jak zauważyłyśmy masę jajeczną z Ovos Moles wykorzystuje się tutaj do wielu wypieków – Portugalczycy mają nie tylko pyszną kuchnię, ale także przepyszne słodkości! Kiedy wejdzie się do cukierni/kawiarni/piekarni w jednym, nie można oderwać wzroku od lady wypełnionej po brzegi przeróżnymi wypiekami. I jak się tu na coś zdecydować, i jak sobie odmówić takiej małej przyjemności, która w dodatku kosztować nas będzie od ok. 0,90 – 2 euro?! Aż mi ślinka pociekła na klawiaturę, ale trzeba wrócić do blogowej rzeczywistości...ach tak warsztaty. Wśród uczestników większość stanowili Polacy, a w zasadzie Polki, ponieważ reprezentantem płci męskiej był jedynie Matis z Estonii. W warsztatach udział wzięło 20 osób, koszt uczestnictwa to 2 euro (Ovos Moles można kupić na sztuki od 0,50-1 euro). Warsztaty odbyły się w miejscu w którym produkuje się „miękkie jajka”. Wszystko zapowiadało się pięknie do czasu gdy zobaczyłyśmy w jaki sposób warsztaty mają wyglądać. Z pewnością nie miało to nic wspólnego z warsztatami, a było raczej pokazem, ponieważ kiedy przyszliśmy na miejsce wszystko było już gotowe – masa i opłatek – wystarczyło tylko nadziać Ovos Moles, a co gorsze nie robiliśmy tego wszyscy tylko pojedynczo podchodziliśmy do stołu, a reszta patrzyła nam na ręce – zabawa, że hej…








Ja i Jagoda przynajmniej zjadłyśmy Ovos Moles o równowartości 2 euro, niestety Sandra poszła na warsztaty jedynie z ciekawości, ponieważ nie jest fanką tej słodkości. 





Wszystkie po pół godziny wyszłyśmy zawiedzione, Sandra chyba najbardziej, a moje myśli zaczęła przyciągać „Grawitacja” (o seansie i zaskakującej wizycie w portugalskim kinie przeczytacie tutaj).

K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz