środa, 15 stycznia 2014

A dokąd ja uciekłam w Święta?

W ramach akcji "Christmas with portuguese families" dla erasmusów, zostałam zaproszona przez rodzinę z Lamego do spędzenia z nią Świąt Bożego Narodzenia. Niestety byłam tym tak pochłonięta, że nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć, więc wykorzystam kilka znalezionych dzięki niezastąpionemu wujkowi google ;) Zacznijmy od podróży...

Widok na Lamego z Santuário de Nossa Senhora dos Remédios, zdjęcie znajdziecie tutaj
Aby dotrzeć na lunch do Lamego, musiałam wyruszyć o 9 rano z Aveiro, skąd pojechałam super punktualnymi (jak zawsze) Comboios de Potugal (odpowienik naszego PKP, ale ile nasza rodzima spółka może się od nich nauczyć!) do Porto. Na stacji Porto Campanhã przesiadłam się do pociągu do Regui. Linia kolejowa została poprowadzona wzdłuż rzeki Douro i z okien pociągu rozpościerają się przepiękne widoki.

zdjęcie znajdziecie tutaj
zdjęcie znajdziecie tutaj 
Wreszcie dotarłam do Reguy, gdzie już na peronie czekał na mnie Pedro i Tiago, którzy zabrali mnie samochodem do Lamego.

To jeszcze Regua, zdjęcie tuta

A tu już Lamego...
zdjęcie
I tak 25 i 26 grudnia upłynęły mi na zajadaniu przepysznych portugalskich smakołyków, podglądaniu życia Portugalczyków "od kuchni" oraz zwiedzaniu Lamego i okolic. Serdecznie zachęcam do odwiedzenia tych rejonów, tym bardziej, że znajdują się one w najstarszej apelacji na świecie ("w odniesieniu do wina pojęcie „apelacji” oznacza ściśle określony rejon produkcji tego trunku, technologię jego wytwarzania oraz ściśle obowiązujące zasady uprawy winorośli" - definicja z www.domowapiwnica.pl, okolice Reguy to oczywiście apelacja słynnego porto). Koniecznie musicie się także wspiąć na przepiękne schody, wiodące do Santuário de Nossa Senhora dos Remédios, by z góry podziwiać panoramę Lamego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz