Podczas erasmusowego pobytu w Aveiro wszystkich
zagranicznych studentów wspiera ESN – czyli Erasmus Student Network. Spotkania,
wycieczki, imprezy, a także warsztaty oraz help desk (czyli cotygodniowy dyżur
kogoś z ESNu kto odpowie na wszystkie pytania) tym właśnie zajmuje się ESN.
Dzisiaj opiszę wam czym zaskoczyły nas warsztaty z tworzenia Ovos Moles (czyt. owosz molesz – nie owoczosz morzosz;D).
Zacznę jednak od tego czym jest Ovos Moles, bo nawet Ci, którzy odwiedzili Portugalię mogą nie wiedzieć, gdyż przysmak
ten produkowany jest tylko w Aveiro. Ovos Moles czyli po portugalsku „miękkie
jajko” to coś w rodzaju kogla-mogla zamkniętego w opłatku.
Na warsztatach dowiedziałyśmy się, że zrobienie
samej masy nie jest zbyt skomplikowane – o czym niestety same nie mogłyśmy się
przekonać, o czym za chwilę – same żółtka miesza się z cukrem rozpuszczonym w
wodzie i podgrzewa przez dłuższy czas, cały czas mieszając, aby masa nie ścięła
się. Jak zauważyłyśmy masę jajeczną z Ovos Moles wykorzystuje się tutaj do
wielu wypieków – Portugalczycy mają nie tylko pyszną kuchnię, ale także
przepyszne słodkości! Kiedy wejdzie się do cukierni/kawiarni/piekarni w jednym,
nie można oderwać wzroku od lady wypełnionej po brzegi przeróżnymi wypiekami. I
jak się tu na coś zdecydować, i jak sobie odmówić takiej małej przyjemności,
która w dodatku kosztować nas będzie od ok. 0,90 – 2 euro?! Aż mi ślinka
pociekła na klawiaturę, ale trzeba wrócić do blogowej rzeczywistości...ach tak
warsztaty. Wśród uczestników większość stanowili Polacy, a w zasadzie Polki,
ponieważ reprezentantem płci męskiej był jedynie Matis z Estonii. W warsztatach
udział wzięło 20 osób, koszt uczestnictwa to 2 euro (Ovos Moles można kupić na
sztuki od 0,50-1 euro). Warsztaty odbyły się w miejscu w którym produkuje się
„miękkie jajka”. Wszystko zapowiadało się pięknie do czasu gdy zobaczyłyśmy w
jaki sposób warsztaty mają wyglądać. Z pewnością nie miało to nic wspólnego z
warsztatami, a było raczej pokazem, ponieważ kiedy przyszliśmy na miejsce wszystko
było już gotowe – masa i opłatek – wystarczyło tylko nadziać Ovos Moles, a co
gorsze nie robiliśmy tego wszyscy tylko pojedynczo podchodziliśmy do stołu, a
reszta patrzyła nam na ręce – zabawa, że hej…
Ja i Jagoda przynajmniej zjadłyśmy Ovos Moles o
równowartości 2 euro, niestety Sandra poszła na warsztaty jedynie z ciekawości,
ponieważ nie jest fanką tej słodkości.
Wszystkie po pół godziny wyszłyśmy zawiedzione,
Sandra chyba najbardziej, a moje myśli zaczęła przyciągać „Grawitacja” (o seansie
i zaskakującej wizycie w portugalskim kinie przeczytacie tutaj).
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz